poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Po staremu, a jednak do góry nogami

         Zmieniłam nazwę. Ostatnio dużo zmieniam, chociaż w rezultacie wydaje się, że wszystko jest po staremu. No właśnie. "Po staremu" - ulubiona odpowiedź wielu ludzi na pytanie zadane przez znajomego:
 - "Co u ciebie?".
- "A, nic nowego, po staremu".
Mogliśmy nie rozmawiać latami, ale i tak zawsze jest "po staremu". Czy naprawdę tak postrzegamy nasze życie, czy po prostu jesteśmy leniwi i z tego wynika nasza niesamowita wylewność?
         Zastanawiałam się nad tym kiedyś, dlaczego zawsze odpowiadam, że wszystko w porządku i nic się nie zmienia. Z jednej strony zaczęłam pytać sama siebie, jak mogę tak bardzo umniejszać wagę wszystkich moich codziennych przeżyć. Poznaję ciekawe miejsca, zakładam nowe znajomości, rozwijam swoje pasje, albo odnajduję nowe hobby, któremu oddaje się bez końca, śmieję się, płaczę, myślę, analizuję, piszę, rozwijam się. JESTEM. Z każdą minutą jestem starsza, mądrzejsza o nowe doświadczenia. Teraz nie jestem tą samą osobą, którą byłam przed spotkaniem ze znajomymi, którzy powiedzieli mi o czymś nowym, odsłonili nowe horyzonty. Ciągle coś się dzieje, zmienia się. My się zmieniamy, dorastamy, starzejemy się. Nie stoimy w miejscu, nigdy. Zawsze robimy coś, co pcha nas o krok naprzód. Dlaczego więc wciąż jest "po staremu"? No tak... Przecież widząc znajomego sprzed lat nie powiemy o tym, że wczoraj jedliśmy fantastyczną zupę pomidorową, albo kupiliśmy pralkę i to nas wzbogaciło o nowe doświadczenia. Nie będziemy też opowiadać o naszym światopoglądzie czy wizji dotyczącej stworzenia świata, bo akurat nad tym się zastanawialiśmy. O czym chcę usłyszeć osoba, która po roku zadaje pytanie: "Co u Ciebie słychać?". No właśnie... sama nie wiem. Zawsze słyszę "po staremu". A może po prostu mój poziom aspołeczności jest tak wielki, że ludzie nie chcą ze mną rozmawiać, a ja odpłacam im się pięknym za nadobne? Nie uważam, żeby to było jakieś straszne, bo zdecydowanie bardziej lubię ciszę od zbędnego... ekhm mówienia, ale jednak niezmiennie boli mnie to, że z ludźmi, z którymi rok temu byliśmy nierozłączni teraz łączy nas tylko "po staremu". Nie zmienię rzeczywistości i nawet nie próbuję, bo już dawno z tego wyrosłam, ale zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego wszystko się tak bardzo zmienia, a my i tak uważamy, że jest "po staremu"? Dzieje się dużo, ale wszyscy popadamy w schematy. RUTYNA. Dlatego kiedy zastanawiamy się nad naszym życiem, wydaje nam się, że nic się nie zmienia, bo przecież codziennie jest praktycznie tak samo. Warto czasem stanąć sobie z boku tego wszystkiego i pomyśleć nad wartością tych dni spędzonych zgodnie z harmonogramem zajęć.
Zastanowić się nad tym, co było pomiędzy życiem a fejsem, która piosenka utkwiła nam w głowie i dlaczego akurat ta i teraz, o czym myślimy przed snem i jakie są nasze NAJMNIEJSZE marzenia. Te najdrobniejsze, które są w stanie przynieść nam szczęście teraz - wbrew pozorom, to one mają największą wartość. Szkoda, że tak często o nich zapominamy. MARZENIE = PRZYSZŁOŚĆ. Gówno prawda. MARZENIE MUSI RÓWNAĆ SIĘ TERAŹNIEJSZOŚCI i dążeniu do tego żeby być szczęśliwym TERAZ. Czasami ta droga do najmniejszego szczęścia jest trudna, bo nie możemy polegać tylko na sobie. Często powierzamy nasze szczęście w cudze ręce, bo sami nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wybranego celu. Jedyne co nam pozostaje to czekać. Kolejny klucz do szczęścia. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ale na czekaniu i obserwowaniu poprzestać nie możemy, bo za parę miesięcy znowu powiemy, że jest "po staremu".
W dzisiejszym świecie, który jest uzależniony od facebook'a, twittera  i innych cudów, spotykając się ze znajomym, wiemy o nim więcej niż on sam. Dlatego możemy sobie pozwolić na "po staremu", bo przecież i tak każdy sobie to zweryfikuje i sprawdzi jak wygląda ten "stary" stan rzeczy.
A nasze umysły i serca w tym czasie się zamkną i kompletnie odizolują od reszty. Powoli sami zatracimy się w tym, co możemy pokazać na portalu społecznościowym, jak wygląda nasze "po staremu", a co naprawdę czujemy. Zamkniemy się w skorupkach i nawet najbliższym przestaniemy opowiadać o naszych trwogach, nadziejach, smutkach... To takie niemodne mówić o swoich uczuciach. Może to i lepiej. Ludzie i tak słuchają tylko siebie. A Ciebie i tak zaszufladkują wg własnych upodobań, nie łudź się, że masz na to jakiś większy wpływ.


Jedynym sposobem na normalność w dzisiejszym świecie jest odnalezienie małego grona osób, które zrozumieją nie Twoje słowa, a Twoją ciszę. Prawdziwi przyjaciele to skarb na wagę złota. Ci, którym nie trzeba będzie mówić, że jest "po staremu". Ci, którzy będą wiedzieli o czym myślisz przed snem, co Ci się śniło i jaka była Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu. Ci, przy których nie ma wstydu, zażenowania i strachu przed zranieniem. Ci, którzy będą wtedy, kiedy nikogo innego już nie będzie.



Przed snem, na dobranoc.
I żeby nie było zwyczajnie po staremu.
Bez rewolucji.
U mnie zawsze do góry nogami.




a te trzy nutki dziś grają mi w sercu

http://www.youtube.com/watch?v=cE6wxDqdOV0

I heard that you like the bad girls, honey is that true? It's better than I've ever even knew
They say that the world was built for two...

http://www.youtube.com/watch?v=2v84JzceM8c

Lost in my emotion, searching for devotion someone I could laugh with out loud.

http://www.youtube.com/watch?v=mmMkCpSjqPo

I krzyczę znów za dużo słów na marne.

K.