czwartek, 28 marca 2013

O cierpieniu słów kilka...


  Cierpienie to teoretycznie nieodłączny element życia. Zapewne właśnie dlatego artyści tak często wykorzystują ten motyw w swoich dziełach. Wielu z nich zastanawia się nad jego sensem, przyczyną. Fiodor Dostojewski powiedział, że "Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia.". Czy miał rację?
Tyle rosyjski pisarz, a patrząc z perspektywy człowieka, który nie miał okazji doznać większego bólu można powiedzieć - "O tak! Z pewnością...". W końcu wszystkie małe porażki motywują do działania, natomiast dzięki przykrościom, które raz na jakiś czas bez pukania wdzierają się do naszych serc, docenia się małe radości, które spotykają nas na co dzień. Jednakże przygnębienie bardzo różni się od cierpienia. Sądzę, że osoby, które doznały tego wyższego stadium smutku, nie dziękują zbyt intensywnie losowi, który dał im szansę na "zupełne zrozumienie szczęścia".
  Cierpienie jako motyw w sztuce istnieje od zawsze. Zaczynając od archetypu czyli Prometeusza cechującego się ofiarnością i bezinteresownością, poprzez Chrystusa konającego na krzyżu w imię miłości do ludzi, kończąc na wielu innych postaciach, zarówno literackich jak i filmowych, które musiały zmagać się z ogromnym bólem, który niejednokrotnie był wynikiem nieprawego zachowania innych ludzi. Przykładem osób cierpiących ze względu na złe postępowanie bliźnich, może być tytułowa bohaterka filmu Wojciecha Smarzowskiego - Róża oraz jej przyjaciel Tadeusz.
Mężczyznę poznajemy na samym początku - jest niemym świadkiem zgwałcenia i zamordowania jego żony przez niemieckich żołnierzy. W tym samym czasie ginie jego kompan. Można więc śmiało stwierdzić, że wojna odebrała mu wszystko co najważniejsze - miłość i przyjaźń. A mimo to Tadeusz nie traci całkowicie wiary w ludzi . Wypełnia ostatnią wolę kolegi i wybiera się na Mazury w poszukiwaniu jego żony - Róży. W powojennej atmosferze, w której rosyjscy żołnierze dopuszczali się wszelkich najokrutniejszych czynów wobec Polaków, rodzi się niezwykle trudna miłość. Problemy, które spotykają te dwoje na co dzień, niosą za sobą ból niemożliwy do zniesienia. I to właśnie ból, który wyrządzają im inni ludzie, a czasem nawet przyjaciele. Jestem przekonana, że Róża i Tadeusz nie musieli aż tak cierpieć, aby zrozumieć co daje szczęście. Byli już tak bardzo przepełnieni lękiem i nienawiścią do innych, że nie potrafili docenić małych radości dnia codziennego. Nie można zatem doszukać się żadnych pozytywnych aspektów tego, co przeżyli...
  Teoretyzować na ten temat można bardzo długo, jednakże niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością... Dowodem na to może być Jan Kochanowski - stoik i epikurejczyk, który w chwili utraty ukochanej córki nie może sobie poradzić z tym ogromnym cierpieniem. Filozofia głoszona do tej pory odchodzi w niepamięć, przestają się liczyć poglądy, a na pierwszy plan wysuwają się emocje. Jak widać to wszystko nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać. Czy Kochanowski zgodziłby się ze słowami Fiodora Dostojewskiego, które przytoczyłam na samym początku wypowiedzi?
  Przyglądając się opiniom niektórych twórców, można stwierdzić , iż cierpienie staje na drodze każdego z nas i trzeba umieć sobie z nim radzić oraz wyciągać odpowiednie wnioski. Należy pogodzić się z tym, że nie sposób go uniknąć, nikomu nie uda się oddalić od siebie, jak to napisał Zbigniew Herbert w wierszu "Pan Cogito rozmyśla o cierpieniu", "kielicha goryczy". Dlatego trzeba go przyjąć ze spokojem i godnością, zachować dystans, bronić się przed jego destrukcyjnym wpływem.
O tym, że cierpienie ma sens pisał również ks. Jan Twardowski w "Odzie do rozpaczy". Udowadniał, że dzięki niemu można więcej zrozumieć, dogłębniej poczuć szczęście... Ale czy naprawdę jest to konieczne? Czy cierpienie jest nieodłącznym elementem drogi do odnalezienia harmonii i spokoju ducha? Nie sądzę... Moim zdaniem każdy z nas powinien żyć pełnią życia, robić to co kocha i nie przejmować się tym, że jeśli nie zazna cierpienia, to nie będzie umiał docenić szczęścia, chociaż pobrzmiewają w uszach wersy "Dziadów cz. II", o których tak bardzo chcielibyśmy zapomnieć... Myślę, że to od nas zależy czy będziemy szczęśliwi, dlatego nie powinniśmy sami siebie skazywać na smutek. Sądzę, iż zdanie wypowiedziane przez towarzyszkę chłopca z powieści Erica Emmanuela-Schmitta pt. "Oskar i pani Róża" idealnie podsumuje moją wypowiedź: "Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe wybiera."...

K.