niedziela, 4 września 2011

Jestem tylko człowiekiem...

 (To przemyślenie napisałam już jakiś czas temu, natomiast w dalszym ciągu wydaje mi się jak najbardziej aktualne.)

Tak się zastanawiam, dlaczego mówimy "Jestem tylko człowiekiem..." wtedy, kiedy się pomylimy, a nie np. wtedy, kiedy wyciągniemy dziecko z pożaru... Przecież wszystko, co robimy jest jak najbardziej "ludzkie". Kiedy płaczemy, śmiejemy się, pomagamy, ale również gdy przeszkadzamy i jesteśmy źli wobec innych. Ludzie zbyt często usprawiedliwiają swoje pomyłki i błędy, a gdy zrobią coś dobrego wywyższają się pod niebiosa. Jeżeli w jednej sytuacji jesteśmy tylko ludźmi, to w tym drugim przypadku również jesteśmy tymi "bezbronnymi" istotami. Oczywiście należy nam się uznanie, ale dlaczego wtedy nie sprowadzamy naszych czynów do zwykłego ludzkiego odruchu? Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale czy przezwyciężanie strachu nie? Naturalnie jest cudownym to, iż znajdują się ludzie, którzy nie uciekają, lecz walczą o dobro. Ale jeżeli jesteśmy tacy wspaniali kiedy wykazujemy się odwagą pokonując jakże naturalny strach przez żywiołami, to powinniśmy być równie wspaniali, kiedy się pomylimy. Dlaczego wtedy nie przyznamy się do błędu? Bo wtedy tej odwagi nam brakuje. I staramy się usprawiedliwiać. Tak więc, dlaczego innym razem na siłę chcemy zbliżyć się do istot dokonałych, skoro nimi nie jesteśmy i nigdy nie będziemy? Dla satysfakcji? Mimo wszystko, to chyba nie jest najlepsza droga...

A Ty co sądzisz a ten temat? Podziel się ze mną swoją opinią! ;)

Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz